nam się należyoraz elokwentnie rzucanie
butthurtem(słowo - klucz ostatnimi czasy).
I tak oto głupotę próbuje się zwalczać głupotą, a sztuka erystyki upada. Z tej okazji przypomnę dziś piwo o muzyczno - wojennej etykiecie. I historii.
fot. Kiriwina |
Robinsons Brewery logo ma iście arystokratyczne i ma ku temu powody: jest to browar z niemal dwustuletnią tradycją, założony przez niejakiego Williama Robinsona który w XIX wieku postanowił kupić karczmę niedaleko Manchesteru. Rodzinny biznes rozwijał się prężnie, a w 1958 roku zasłużony lokalny polityk, wnuk Williama, otrzymał tytuł szlachecki. Jest więc coś z tej arystokratyczności w browarniczej rodzinie.
Etykietka piwa o nazwie Trooper nieprzypadkowo kojarzy się z okładkami płyt Iron Maiden: produkt ten wziął swoją nazwę od jednej z piosenek zespołu, inspirowanej zresztą Charge of the Light Brigade (nie mam pojęcia, jak to się oficjalnie tłumaczy na język polski): brawurową szarżą przeprowadzoną podczas wojny krymskiej przez angielską kawalerię. My mamy Samosierrę i adekwatny utwór Kaczmarskiego, a Brytyjczycy Balaclavę i piosenkę Iron Maiden. Choć Wikipedia rzecze, że tragiczna w skutkach szarża była wynikiem pomyłki, to właśnie ten epizod wojenny przeszedł do historii, przede wszystkim dzięki słynnemu poematowi Alfreda Tennysona.
Ci, co polegną pójdą w bohaterychciałoby się zanucić.
fot. Kiriwina |
W smaku dominuje karmelowy słód złamany lekką goryczką. Pobrzmiewają w nim cytrusowe nuty ale bardzo, bardzo niewielkie: mimo zapewnień producenta chmiele są w smaku raczej zasugerowane niż w pełni obecne. Nie jest to brawurowa szarża, raczej spacerek po molo w leniwe popołudnie. Biorąc pod uwagę, że ten Premium British Beer (a właściwie "golden ale") jest chmielony aromatycznymi Bobec, Goldings oraz Cascade (poruszamy się więc na wielkim obszarze, od południowej słowiańszczyzny przez Wielką Brytanię aż po USA) - efekt jest poniżej oczekiwań.
fot. Kiriwina |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz