wtorek, 28 stycznia 2014

Wyspiarski klimat jest niezatapialny: Titanic Stout

Ponieważ wygląda na to, że ostatnio część wstępna wpisu jest dłuższa niż część "piwna" postanowiłam to zrównoważyć wrzucając dużo zdjęć. Zdjęć piwa oczywiście.

fot. Kiriwina

Śledząc ostatnie doniesienia medialne doszłam do wniosku, że najważniejszymi wydarzeniami ostatnich dni było aresztowanie Justina Bibera oraz to, że jakaś managerka polskich celebrytek została oskarżona o defraudację i nieuczciwe rozliczanie się z kontraktów. "Jeśli to prawda, to polskie celebrytki są głupie! Dały się wykorzystać!" komentują pod artykułami o tej ostatniej pracujący w niepłatnych nadgodzinach na umowę o dzieło miłośnicy plotek, czekający latami na awans albo wciąż ślęczący na darmowych stażach.

Całe szczęście z telewizji można dowiedzieć się czegoś więcej, na przykład obejrzeć reportaż o panu, który kupił sobie ciągnik rolniczy Lamborghini. Małżonek z pogardą odniósł się do mojego ataku śmiechu po obejrzeniu tego materiału dodając z wyższością, że firma Lamborghini zaczynała właśnie od ciągników i że maszyna jest przecież naprawdę piękna. Nadal mam wątpliwości czy jej nabycie przez polskiego rolnika jest wydarzeniem ważniejszym niż manifestacje w Tajlandii albo zawieszenie broni w Południowym Sudanie, ale pewnie dlatego to nie ja pracuję w telewizji.

Z drugiej strony, Małżonek też tam nie pracuje. To na pewno jakieś przeoczenie.


fot. Kiriwina
Podczas, gdy w Polsce "sorry, ale zima", na Wyspach klimat wciąż tak samo deszczowy, wietrzny i niespecjalnie mroźny. Akurat na szklaneczkę typowo wyspiarskiego stouta.

Browar Titanic powstał w 1985 roku w mieście Burslem i od tamtej pory zdążył wypuścić na rynek kilka produktów, które zostały nagrodzone podczas brytyjskich konkursów piwowarskich. Stout jest jednym z tych, które zdobyły najwięcej laurów, choć warte uwagi są także blond ale White Star oraz Iceberg (jak widać twórcy, jeśli już nadają produktom osobne nazwy, konsekwentnie odnoszą się do tematyki morskiej).

Historię tego stylu zarysowałam już przy okazji recenzji Orthodoxa z AleBrowaru. Przypomnę tylko, że choć oryginalnie wywodzi się on z Wysp to istnieje także typowo amerykańska odmiana, doprawiona charakterystycznymi chmielami zza oceanu. Titanic to jednak browar brytyjski i jego produkt ma wyspiarski charakter, choć obok europejskich Northdown i Goldings znajduje się tam amerykańska Galena. Słód Maris Otter jest natomiast typowo angielski, stworzony stosunkowo niedawno (lata 60 XXw) w okolicy Cambridge.   

fot. Kiriwina

Piwo ma puszystą i wysoką, ale szybko znikająca pianę. Jest nieprzejrzyste i kawowo-czarne, zapowiada się więc bardzo dobrze. Rozsiewa aromat karmelu lekko zaprawionego kawą: zasadniczo w zapachu dominuje palony słód, ciężki i przywodzący na myśl miód oraz rodzynki.

Zapowiadało się gęsto i dość słodko, piwo jest jednak zaskakująco lekkie i goryczkowe jak na to bogactwo zapachów, choć palonego słodu w smaku nie brakuje. Na początku lekko kwaskowe, później pojawia się lekka gorycz. Ten finisz tworzy bardzo ciekawą kompozycję, jest wyczuwalny ale nie przesadnie mocny. Nad całością zaś unosi się posmak kawowy, tak charakterystyczny dla tego stylu piwa.

fot. Kiriwina

Piwo jest lekkie jak na stouta: zarówno pod względem smaku, jak i zawartości alkoholu. Aksamitne i wytrawne, może nie wybitne w smaku ale bardzo aromatyczne. I chociaż nie zapada w pamięć i nie rozkochuje od pierwszego łyku to ma w sobie ten stoutowy, wyspiarski klimat.

Alkohol: 4,5%

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz