Swoje wyroby przywiozły do Krakowa takie browary jak Pinta, Artezan, Szałpiw, AleBrowar, Widawa, Pracownia Piwa. Były też Raciborskie i, zdaje się, Ciechany.Słowem: było w czym wybierać.
fot. Narzeczony |
W sobotę nie byliśmy co prawda nad Wisłą (chociaż wracając od znajomych akurat trafiliśmy na pokaz fajerwerków; magiczne wrażenie, kiedy tak niebo rozbłyskuje tuż nad samochodem!), za to dzisiaj po siłowni i "burżujskim" śniadaniu na Konfederackiej (nie szło się powstrzymać) postanowiliśmy zacząć dzień od kufla, a raczej od plastikowego pojemnika w tym przypadku. Inicjatywa była dość spontaniczna, więc zdjęcia będą, niestety, z telefonu.
Padło na Pracownię Piwa (strona, niestety, w budowie), browar z Modlniczki, którego wyroby dopiero niedawno pojawiły się w pubach. Wystartował on kilka miesięcy temu, a nazwy jego produktów nawiązują do krakowskich tradycji (najbardziej udaną tego typu konstrukcją jest, jak na razie, Hey Now). Na ławeczce z widokiem na Wawel można było napić się Like On Neck, sprzedawanego zresztą w Strefie Piwa pod hasłem "party like a Sir".
Piwo ma brzoskwiniowy, lekko nawet wpadający w czerwień kolor. Pachnie nieco dziwnie... ja doszukałam się mrożonki, takie "warzywa na patelnię" (później na forum przeczytałam o zupie i pietruszce, więc chyba coś jest na rzeczy). To na wiankach trąciło nieco dymem tytoniowym, ale wydaje mi się, że jest to raczej kwestia miejsca, w którym przebywały plastikowe szklanki. Jest mocno nasycone i nieco zbyt wodniste. Goryczka jest za to fajna, nie za mocna i nie za słaba; to właśnie ona ratuje to piwo
Piwo całkiem dobre, ale nie jakoś specjalnie ciekawe. Do wypicia, ale nie zapada w pamięć i nie zachęca do powrotu. Mam wrażenie, że jeszcze długa droga przed PP zanim zaczną warzyć coś naprawdę ciekawego.
fot. Narzeczony |
Nawiasem mówiąc, to nie było moje pierwsze spotkanie z Like On Neck: jak tylko Pracownia wystartowała od razu pobiegłam sprawdzić, co też uwarzyli i spróbowałam tego właśnie bittera. Wpis czekał jednak na odpowiedni moment i dzisiejsza wizyta nad Wisłą, podczas której po raz kolejny zetknęłam się z produktami Pracowni, niewątpliwie nim jest.
Moda na bittery, która zastąpiła tę na India Pale Ale najwyraźniej nie mija: Widawa również przywiozła piwo w tym stylu. Jest to interesujące zjawisko, mamy w końcu lato i w taką pogodę jaką mieliśmy ostatnio ma się ochotę raczej na lżejsze i słodsze piwa niż na wytrawność special bitterów.
fot. Narzeczony |
Może musi minąć to zachłyśnięcie się wszystkim, co nie jest lagerem żeby pojawiło się myślenie "sezonami" i zamiast warzyć na lato stouta (vide pierwszy Orthodox AleBrowaru; do tej pogody bardziej pasowałoby oczekiwane od wieków chyba Lady Blanche), rodzime browary postawią na pszeniczne czy grodziskie (tak, wiem że to już jest, ale nie w takiej ilości jakiej można by się spodziewać). Chyba Pacific będzie tu najlepszą propozycją (szkoda, że nie było go dzisiaj na wiankach; być może pojawił się wczoraj i to my za późno przyszliśmy).
Mimo, iż Like on Neck nie stanie się moim ulubionym piwem to i tak bardzo się cieszę, że obok Szałpiw powstał jeszcze jeden nowy polski browar. I brawa dla Dorana za inicjatywę, dzięki której na wiankach można było napić się czegoś smacznego.
A na koniec: pan, którego spotkaliśmy, wracając do domu.
fot. Narzeczony |
co to za dilejtowanie komentarzy :(
OdpowiedzUsuńHmm... chyba nie do końca rozumiem :( Od opublikowania wpisu to obecnej chwili raczyłam się kolejnym piwem na Wiankach więc nie miałam okazji niczego usunąć. Czy jesteś pewien/pewna że wypełniłeś/aś formularz poprawnie? Może Wielki Brat Google coś usunął...?
UsuńParty like a Sir było nazwą imprezy tematycznej, którą Strefa Piwa zorganizowała z okazji premiery piwa Like on Neck. Piwo to nigdy nie było sprzedawane pod inną nazwą w owym przybytku. https://www.facebook.com/events/169464829882125/
OdpowiedzUsuńPolecam sprawdzać źródła i nie inspirować się błędnymi wpisami/uploadami z innych blogów piwnych.
Sprzedawane pod hasłem "party like a sir" nie oznacza, że pod taką nazwą, tylko że właśnie takim hasłem zachęcano do jego spróbowania na imprezie. Pod hasłem, nie pod nazwą. Być może to niefortunne sformułowanie, ale zdecydowanie sprawdziłam źródła.
Usuń