niedziela, 26 maja 2013

Emelisse Espresso Stout, czyli kawa na wieczór.

Popołudniowa kawa, synonim prawdziwie leniwej niedzieli, wcale nie musi być zmielona i zaparzona. Można ją kupić w butelce, w formie bardziej alkoholowej niż zwykła mała czarna. Piwnych wariacji na temat kawowych smaków jest dużo, ale mnie najbardziej przypadł do gustu produkt z Kamperlandu, z browaru o pięknie brzmiącej nazwie Emelisse czyli imperial stout o smaku espresso.



Próbowałam go jeszcze w Warszawie (to był czas przed premierą Smoky Joe, niemożliwie zimny i pasujący do treściwych, palonych smaków), ale najbardziej kojarzy się ono chyba ze szkockimi i irlandzkimi klimatami. Cóż, pogoda jest ostatnio dość wyspiarska to i piwo będzie dzisiaj wyspiarskie. Co prawda sam browar mieści się w Holandii, ale styl stouta nieodłącznie przywidzi na myśl deszczowe, mgliste poranki, skaliste brzegi oceanu i dlaczego-oni-cholera-muszą-jeździć-lewą-stroną-jezdni.

Od razu uprzedzę, że uwielbiając kawę, gorzką czekoladę i ciemne piwa w ogóle nie mogłam nie polubić tego produktu. Na odstresowanie (ślub mi się zbliża, trudne czasy nastały) najlepsze jest dobre piwo. Sukienka jeszcze nie kupiona, więc nie ma się co martwić, że w biodra pójdzie.



Emelisse esresso stout
fot. Kiriwina

Warto wiedzieć, że historia o wyprodukowaniu imperial stouta specjalnie pod gusta i na stół carów rosyjskich to bajka, choć z pewnością to piwo dotarło i na wschodnie rubieże. Więcej na ten temat przeczytacie tutaj.

Emelisse pachnie bosko: aromatyczna kawa i gorzka czekolada, leniwy poranek i elegancki wieczór w mieście. Gdzieś na dnie majaczy wanilia. Do tego wysoka, beżowa, stosunkowo trwała piana i czarny kolor espresso. Gęste, nieprzejrzyste, takie, jaki powinien być imperial stout. Obiecujący początek, szczególnie dla kofeino- i kakaoholików.


Emelisse esresso stout
fot. Kiriwina
Smak nie rozczarowuje: jest kawowo, z wyraźną nutą czekolady i mocną słodową podbudową. W tle czuć mocny alkohol: w końcu piwo ma aż 9,5%, skutkiem czego smakuje jak kawa z brandy i odrobiną bardzo gorzkiej czekolady: chłodna, pienista, słodowa, ale wcale nie przesadnie słodka, a w dodatku mocno alkoholowa.

Gdzieś w tle majaczą wanilia, aromatyczny chmiel i palony słód. Do tego trochę jakby ostrzejszych przypraw, które świetnie współgrają z całością. Piwo jest treściwe, gęste, tak że można się nim najeść. Ta cecha doskonale równoważy jego moc.

Bardzo dobry przedstawiciel stylu imperial stout. Mocne nuty kawowe bardzo dobrze współgrają z nazwą: mamy w końcu do czynienia z espresso, nie z jakąś tam lurą. Smak jest głęboki, basowy, ale nie za bardzo wytrawny.



Emelisse esresso stout
fot. Kiriwina
Jak już wspomniałam, lubię stouty, lubię piwa ciemne, treściwe, mocno kawowe. W mój gust Emelisse trafiło świetnie. Wszyscy miłośnicy kawy i gorzkich czekolad powinni go spróbować. Zasmakuje pewnie również tym, którzy nie przepadają za nadmierną goryczą i wybierają raczej produkty smakowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz