niedziela, 28 kwietnia 2013

Ja Cię Hardkoram

I... ruuuszyli. Nie, nie chodzi o wyścig F1 (w tym tygodniu żadnego nie było, nawet ja to wiem!), ale o Polaków wyjeżdżających na ten jakże długi weekend. We wszelkiego rodzaju newsach już trąbi się o wypadkach i korkach, poważni panowie policjanci przestrzegają przed jazdą pod wpływem a obywatele złapani na papierosie na poboczu decydują, czy warto było się poświęcać czy też nie bardzo.

Żeby nie było, po odpracowaniu pańszczyzny z początku tygodnia my także ruszymy przed siebie. Gdzie? Ano na piwo. O rezultacie wyprawy po złoty trunek przeczytacie zapewne w kolejnych odcinkach blogowej telenoweli. A na razie wciąż domowo i nieco, znowu, hardcore'owo.

fot. Kiriwina



Wspólny projekt Brew Doga i browaru Mikkeller, który ma nawiązywać do Hardcore IPA tego pierwszego i I Beat You tego drugiego: nachmielone jak diabli, gorzkie, oleiste double IPA. Już sam fakt nawiązania współpracy między tymi dwoma browarami zachęca do spróbowania jej efektu: co udało się stworzyć połączonymi siłami tak znanych piwowarów?

fot. Kiriwina

Piwo ma piękny, miedziany, wręcz wpadający w czerwień kolor, klarowny i głęboki. Piana niewysoka, szybko znika. I Hardcore You ma stosunkowo ciekawą etykietkę (i, nawiasem mówiąc, dobrą nazwę): "prymitywny" rysunek (komiksowa kreska jest charakterystyczna dla Mikkellera, ale ten obrazek jest jednak w nieco innym stylu, delikatniejszy i bardziej "konturowy"), dziwny, zielonkawy kolor (niby w stronę niebieskiego Brew Doga, ale to jednak nie to. Brewdogowy jest za to kolor konturu no i czcionka użyta przy nazwie). Para z kieliszkiem (piwa? Nie na piwo to wygląda) przypomina, trochę Adam i Ewa, trochę "Pierwszy krok w Chmurach".

fot. Kiriwina

Pachnie owocami tropikalnymi: brzoskwinia, ananas, cytrusy. Słowem: porządnie chmielone, zgodnie z obietnicą. W zapachu nie wyczuwa się mocy alkoholu, mimo iż jest go sporo: 9,5%.

Ach, jakie goryczkowe.. początek zaskakuje od razu lekką goryczą, by później oddać miejsce nutom owocowym i słodowym. Na końcu zaś owa gorycz powraca, uderzając mocnym, i ściągającym, niezwykle długim finiszem. Pod koniec dołącza do niej posmak alkoholu i związana z nim lekka pieprzność. Piwo jest średnio nasycone, do tego bardzo treściwe i wyjątkowo aromatyczne. Słowem: super.

fot. Kiriwina

Ps. Powyższy wpis sponsorowany jest przez Kubę, Logo-Agę, Monikę oraz Tańczącą Annę (mam nadzieję, że zaakceptuje tę ksywkę...) którzy postanowili na urodziny sprezentować mi coś, z czego ucieszyłam się jak nigdy. Oraz przez Daniela z Piw i Wód regionalnych który dodał do owego piwa szklankę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz