Mimo to wciąż zadziwia mnie fakt, iż ludzie tak kochają Japonię wobec, bądź co bądź, wielu innych fascynujących i być może bardziej oryginalnych miejsc na świecie. Magia japońskiej popkultury? W pewnych przypadkach zapewne, choć też nie przesadzajmy. W końcu anime nie każdemu pochodzi (ja próbowałam raz, drugi, dziesiąty - wciąż nie. No może poza paroma wyjątkami).
fot. Kiriwina |
Oto kolejny po sahti eksperyment Pinty: Rice IPA, czyli piwo z jedną z tych rzeczy, które z Dalekim Wschodem kojarzą się najbardziej. Jako że moda na india pale ale w naszym kraju nie mija, również trunek Pinty jest uwarzony właśnie w tym stylu. Pomysł już sam w sobie bardzo ciekawy: ryż w piwie kojarzy się raczej z kiepską jakością (wielkie browary używają go jako taniego odpowiednika słodu, do zwiększenia mocy bez dodawania smaku).
Tymczasem na Wschodzie (również w Chinach) od dawna używa się go do produkcji alkoholi, również tych słabszych. Ryż do dziś jest podstawą pożywienia w Japonii. Swego czasu stosowano go nawet w charakterze swego rodzaju waluty, co pokazuje jak wielka jest jego rola w gospodarce tego regionu. Więcej o japońskim ryżu (tak jakby było go mało w tym, poprzednim i następnym akapicie!) można znaleźć tutaj.
fot. Kiriwina |
Etykietka zaskakująco dobra jak na ten browar to znaczy - niezła. Do tego świetna nazwa, jedna z najlepszych, jakie im się do tej pory udało wymyślić. No i sam klimat powodujący spore zaciekawienie: no bo piwo z ryżem? Kupowane w knajpach sushi japońskie alkohole póki co nie przypadły mi do gustu (no może wino morelowe dało się przełknąć), więc tym bardziej zaciekawiło mnie to "japonizowane" piwo.
Zacznijmy od koloru. W pierwszej chwili pomyślałam o rozwodnionym Tyskim z plastikowego kubeczka na juwenaliach ale nie, to jednak nie to. Jest jeszcze jaśniejsze, bardziej wpada w piaskową barwę. Piana niezbyt wysoka ale ładnie oblepia ścianki kufla.
Pachnie należycie tropikalnie i cytrusowo, czuć te amerykańskie chmiele. Ale jest też nutka ryżu, takiego jakby prażonego albo dmuchanego. Jest też nieco delikatnych, słodszych kwiatowych nut.
fot. Kiriwina |
Smakuje to jak najbardziej ryżowo, aż chce się skoczyć do knajpy na jakieś małe sushi. Lekki, miły na języku słód. W tle czai się jednak długa, grejpfrutowa goryczka, która przeciąga się miło, ale nie nachalnie. Pyszne, lekkie jak kwiat wiśni, odpowiednio goryczkowe piwo.
I na zakończenie, jako że w Japonii też miała miejsce premiera Oto Mata IPA: coś bardzo dziwnego z tamtejszej kultury: dziwne japońskie reklamy.
I coś fajnego, zresztą bardzo wpływowego na bliższe nam kulturowo zachodnie produkcje:
Alkohol: 5,2 %
Ekstrakt: 14 %
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz