sobota, 10 listopada 2012

Roock

Dzisiaj będzie o piwie, na które trafiłam zupełnie przypadkowo, a raczej trafił na nie On. Siedzieliśmy w pustoszejącej Omercie tuż po premierze Dynamitu, z lekkim niedowierzaniem wpatrując się w śnieg, który właśnie zaczął padać za oknem. Tuż przed dzwonkiem na ostatnią kolejkę ukochany zapytał, co mi jeszcze wziąć a ja, zmęczona już lekko, machnąwszy ręką stwierdziłam, że cokolwiek. A właściwie – ulubione przez wszystkich mężczyzn stwierdzenie – że coś dobrego.



No i dostałam to. Kelnerka kładła już krzesła na stołach, ostatni goście opróżniali kufle przy barze, wzdragając się przed wyjściem tam, gdzie zimno i wilki jakieś, kiedy coraz bardziej rozsmakowywałam się w tym, co miałam w szklance.

Zaczyna się od lekkiej słodyczy, wywołującej niepokój, że to będzie zbyt mdły, kojarzący się bardziej z melasą płyn. Pachnie słodowo, chmielowo, i tak też się zaczyna. Po pierwszym łyku następuje jednak totalne zaskoczenie: im dalej, tym bardziej gorzko, pod koniec włącza się i coraz bardziej dominuje ostry smak wędzarni.

Kończy się mocną goryczką i czymś przywołującym na myśl wędzone sery – taki też smak zostaje w ustach, kiedy obserwuje się pianę pięknie osiadającą na brzegach szklanki. Wędzony stout, proszę państwa. Czarne, gęste, treściwe i słodko-gorzkie, niesamowite połączenie smaków i absolutnie niespodziewane zakończenie wieczoru.

Nie jest łatwo znaleźć to piwo w Internecie. Browar istnieje właściwie tylko wirtualnie – produkt wytwarzany jest na ich zlecenie przez innego producenta. Zasadniczo nie spotkałam się z Roock jeszcze w żadnym z krakowskich piwnych składów. Może w innych miastach? Nazwa nie zachęca: Smoked Extra Stout Porter, czyli klęska urodzaju. Ale smakiem nadrabia.

W Krakowie można się go napić przy zagranicznym barze w Omercie, choć muszę to jeszcze sprawdzić – może po prostu, uśpieni płatkami śniegu, wymarzyliśmy tylko sobie to piwo?

Zainteresowanych odsyłam na stronę browaru SNAB: http://www.snab.nl/en/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz