czwartek, 21 marca 2013

Barney Flats, czyli owsiankowy wieczór


Niedługo premiera Smoky Joe. To niesamowite, jak w niedługim w sumie czasie piwa mniejszych, lubiących się nazywać "rzemieślniczymi" browarów zdobyły taką popularność, że mają swoje "premiery". Nowe piwo zapowiadane jest o wiele wcześniej (na stronie, na facebooku), premiera odbywa się w kilku miastach jednocześnie i chociaż rozmachem nie dorównuje szaleństwu na cześć kolejnych tomów Harry'ego Pottera to i tak jest to ultra ciekawe zjawisko. O tym, że istnieje swego rodzaju subkultura miłośników piwa wiadomo już dawno (blogi, fora, strony, specjalistyczne sklepy...), ale czy niekoncernowe piwo stało się również tak po prostu modne? Już widziałam nawet określenia typu "piwny freak".



Na premierę się w każdym razie wybieram, ale w Warszawie. Już sam "torfowo-asfaltowy posmak" kusi, no i będzie czekolada! Relacja ze stolicy z pewnością się pojawi, na razie jednak nieco inny stout: Barney Flats, czyli oatmeal stout z Anderson Valley

Browar znałam już z Hop Ottin' IPA, moim zdaniem jednego z najlepszych (jeśli nie najlepszego) przedstawicieli tego gatunku.

Barney Flats, oatmeal stout, Anderson Valley
fot. Kiriwina

Trudno mi było nie porównywać tego piwa z Dobrym Wieczorem: produkt Pinty był pierwszym oatmeal stoutem, jakiego piłam. Nie tak dobrym, muszę stwierdzić. Odnoszę wrażenie, że amerykanie są bardziej odważni jeśli chodzi o niecodzienne smaki piwa - może dlatego, że u nas rynek małych browarów tak naprawdę dopiero raczkuje i piwowarzy obawiają się, że oryginalny produkt się nie sprzeda? W takim razie jest nadzieja na zmianę. Szaleństwo pod tytułem "Koniec Świata" znikało ze sklepów jak świeże bułeczki, co ciekawsze smaki typu milk stout także są lubiane i pite.

Oatmeal stout to bowiem nie jakiś nowoczesny wymysł, tylko pełnoprawny styl popularny już w średniowieczu, który z czasem, poza niektórymi obszarami (tu szczególnie Skandynawia), po prostu zanikł, by powrócić w wieku XIX. Dziś, na fali zainteresowania piwowarstwem i poszukiwania nowych smaków browary chętnie inspirują się takimi tradycyjnymi recepturami, dostosowując je do współczesnych warunków i preferencji. Dzisiejsze oatmeal stouty nie zawierają już takiej dawki owsa jak te dawne.

Barney Flats, oatmeal stout, Anderson Valley
fot. Kiriwina

To piwo pachnie owsianką, ale taką prawdziwą owsianką, jaką sobie czasem przygotowuję na śniadanie. Prosta rzecz: zawsze jakieś płatki i trochę orzechów w domu jest, więc jak akurat nie ma innych produktów można ratować się pożywną papką. Barney Flats pachnie jak owsianka, co więcej, smakuje jak owsianka przyprawiona bardzo gorzką czekoladą (jeden ze słodów to chocolate, chyba nietrudno zgadnąć, dlaczego tak go nazwano). Mniam.

Piwo jest bardzo czarne z fioletowym pobłyskiem, piana również ciemna i niewysoka. Oprócz płatków owsianych i czekolady czuć charakterystyczną dla stouta gęstą, czarną kawę. Pewnie dlatego tak lubię ten styl piwa: jestem typową przedstawicielką tej części ludzkości, która przed poranną dawką kofeiny (czasem w postaci yerby, ale zazwyczaj jednak jest to gorzka, czarna kawa) nie nadaje się do niczego.

W smaku czuć kawę i i palone nuty, do tego nieco łagodzącej słodyczy. Gdzieś w głębi można domyślić się wanilii. Aksamitny, bogaty (ale bez przesady) stout z wyraźną bazą palonych słodów ale i wyczuwalną ziemistą goryczką (mamy tu dobrze znany amerykański chmiel Columbus, wybrany być może ze względu na stosunkowo dużą zawartość oleju dodającą "ciężaru"). No i wciąż - płatki owsiane.

W "Ani z Avolnea" zdaje się babcia jednego z głównych bohaterów uważała, że na zdrowie i tężyznę fizyczną najlepsza jest owsianka. Czy w takiej wersji pomoże zbudować masę mięśniową - nie wiem, ale z pewnością jest pyszna.

Alkohol 5,7 %
IBU 14

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz