Przyznam, że zastanawiałam sie nieraz, jak często piwowarzy próbują swoje jeszcze niegotowe produkty. Pewnie, że wszystko o procesie warzenia można znaleźć w sieci: ogromna, wirtualna biblioteka suchych faktów. Ala jak to jest naprawdę, kiedy drożdże cicho i powoli pracują? Nie ma pokusy, aby wszystko odbierać zmysłowo, powąchać, dotknąć, spróbować? A może za bardzo kojarzy mi się to z procesem tworzenia ciasta albo sałatki. W każdym razie Czesi pozwolili nam wypić trochę młodego piwa więc na pewnym etapie produkcji - leżakowania właściwie - próbować można na pewno.
Tak czy tak, szukam informacji w necie. Trudno się pogodzić z tym, że z każdym rokiem trzeba niżej przesunąć suwak szukając swojego roku urodzenia żaby wejść na stronę jakiegoś browaru. Uprawienia do picia już od dawna mam w każdym kraju, w którym można takowe nabyć. Strona Ale Browaru nie jest może najoryginalniejsza, ale za to spójna stylistycznie i można na niej znaleźć wszystkie potrzebne informacje.
Tym razem o Rowing Jacku, czyli kolejnej IPA po polsku.
fot. Kiriwina |
Oczywiście pretekstem do stworzenia niniejszej notki jest fakt, że według plebiscytu Browar.biz Rowing Jack został Piwem Roku 2012 (pełna lista wyników znajduje się tutaj). Trzeba przyznać, że to jeden z fajniejszych debiutów zeszłego roku, z etykietką pasującą do nowego brandingu Gościszewa (choć przyznam, że mimo iż pomysł nawiązania do historii IPA jest niezły, sam obrazek nie jest tak dobrze i dowcipnie wykonany jak w przypadku Amber Boya).
Zastanawiałam się, jakby tu zwiększyć atrakcyjność zdjęć... w końcu ile można oglądać samo piwo. Czasem ciemne, czasem jasne, ale jednak wciąż kufel, płyn i piana, ewentualnie butelka. Jakaś atrakcyjna modelka by się przydała, żeby przyciągnąć publiczność. Atrakcyjnej modelki, niestety, brak - znalazł się za to model.
fot. Kiriwina |
Trudno uniknąć porównania z piwem, dzięki któremu dowiedziałam się, co to w ogóle jest IPA, czyli z Atakiem Chmielu. Zasadniczo te proukty są dość podobne, dla mnie z lekkim wskazaniem na Wiosłującego, chociaż do Ataku mam sentyment (no i dawno go nie piłam, więc może stąd takie stwierdzenie). Mamy tu te same chmiele, których używa Pinta do swojego IPA, z tą różnicą, że zamiast Amarillo mamy Chinook (przez Pintę używany do Imperium Atakuje, czyli Imperial IPA) i Palisade (Ale Browar nie używa Amarillo do żadnego z obecnie dystrybuowanych piw). Na pierwszym miejscu chmiel Simcoe, stąd ten grejpfrutowy zapach.
W dodatku Ale Browar zdecydował się też na zastosowanie słodu wiedeńskiego, nie używanego standardowo do IPA (dzięki niemu w piwie słód jest bardziej wyczuwalny). Tyle porównania. Piwo pachnie cytrusowo-żywicznie – i taka właśnie lekko cytrusowa, ale też przywodząca na myśl iglaste lasy goryczka jest mocno wyczuwalna w jego smaku. Piękna piana i ładny, herbaciany kolor, do tego odpowiednio chmielowy, lekko owocowy zapach - super.
W dodatku Ale Browar zdecydował się też na zastosowanie słodu wiedeńskiego, nie używanego standardowo do IPA (dzięki niemu w piwie słód jest bardziej wyczuwalny). Tyle porównania. Piwo pachnie cytrusowo-żywicznie – i taka właśnie lekko cytrusowa, ale też przywodząca na myśl iglaste lasy goryczka jest mocno wyczuwalna w jego smaku. Piękna piana i ładny, herbaciany kolor, do tego odpowiednio chmielowy, lekko owocowy zapach - super.
fot. Kiriwina |
Trudno się tu rozwodzić nad Piwem Roku. Bardzo dobra IPA, głęboki smak, pełna, chmielowa gorycz. Idealnie wysycone. Cierpka gorycz długo pozostająca w ustach, spod której przebija lekko karmelowy słód.
Nie ma co poetyzować, to jest po prostu dobre piwo. Mimo kontrowersyjnej etykietki (ja do przeciwników) warto docenić starania o dopisanie do produktu jakiejś historii, w tym przypadku historii żeglarskiej. To trzeba Ale Browarowi przyznać: każde piwo ma swoją postać, swój kolor (dla Rowing Jacka chmielowa zieleń - dobry wybór), swój opis. A to ma jeszcze doskonały smak.
fot. Kiriwina |
Alk, 6,2%
IBU 80
Ekstrakt 16%
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz