niedziela, 24 lutego 2013

Keto Reporter, czyli porter na wspak

Moja korporacyjna dusza wielce się raduje: odkryłam, że w Photoshopie istnieją makra, a w każdym razie coś, co działa w bardzo podobny sposób. Skorzysta na tym jakże artystyczna część mnie oraz zdjęcia na niniejszego bloga, których obrabianie niestety bywa, oględnie mówiąc, nudnawe. 

A zdjęcia są, jak wiadomo, solą bloga i jak już będę równie popularna jak Kasia Tusk to mało kto będzie czytał to, co piszę, a wszyscy będą raczej oglądać i komentować na pudelkach tego świata (żart taki, jeśli kiedyś będę mieć coś wspólnego z szafą to z powodu zbyt kalorycznej diety; a w Mediolanie nie szukałam ciuchów, lecz piwa. Dziś o kolejnym ciekawym produkcie, który tam znalazłam).

fot. Kiriwina


Różnych rzeczy się dodaje, żeby urozmaicić piwo: a to owoce, a to czekolada, a to pokrzywa nawet. O produkcie z dodatkiem tytoniu usłyszałam jednak po raz pierwszy właśnie we Włoszech. Właścicielka sklepu powiedziała, iż nabywamy ostatnią butelkę bo o ile w okolicach Świąt (kiedy to piwo trafiło na półkę) nikt się Keto nie interesował, o tyle w ciągu ostatnich kilku dni wszyscy o nie pytali. Mieliśmy zatem szczęście, że udało nam się je kupić.

Odurzająco pachnie porterem ale już od początku wyczuwalny jest aromat tytoniu który trochę łamie słodycz tego zapachu. Nieco nieśmiało podchodzimy do owego opakowanego w butelkę kojarzącą się bardziej z brandy niż z piwem produktu, ale w końcu trzeba wziąć pierwszy łyk. Smakowało to tak, jakby zaciągnąć się cygarem i popić piwem. Ani cygaro nie z najwyższej półki (napisała ta, która na cygarach nie zna się w ogóle), ani piwo nie najlepsze, ale w połączeniu brzmią fajnie. Efekt synergii, czy jak to się tam nazywa.

Birra del Borgo, Keto Reporter, porter z tytoniem
fot. Kiriwina

Taki porządny porter potrafi przytłoczyć słodyczą, gęstością i ciężarem, ten jednak (i tak stosunkowo lekki i słaby jak na portera, w angielskim stylu; zresztą na stronie browaru można przeczytać, że inspiracją było piwo pite w Londynie w XIXw), złamany ostrym posmakiem tytoniu, nie ma tych wad. Piwo mocno nasycone, z porządnym posmakiem lekko karmelowego słodu w tle i szorstkością, która wywołuje mrowienie na języku.

Mocny, ciężki styl portera pasuje to zgrzytliwego, surowego cygara, posmak dymu przełamany karmelową słodyczą, szorstka moc złagodzona bąbelkami, czekolada z chili, jeśli nie z wasabi (ostatni produkt Lindta, pyszności). Wyjątkowo kuszące połączenie i muszę przyznać - warto było. Szkoda, że nie dało się zabrać butelki do bagażu podręcznego, bo całkiem ładna.

Birra del Borgo, Keto Reporter, porter z tytoniem
fot. Kiriwina

Browar nazywa się Birra del Borgo (czyli zasadniczo piwo z przedmieścia) i powstał w roku 2005 z inicjatywy zapalonego domowego piwowara i degustatora (jak to często bywa w wypadku tego typu browarów): Leonardo di Vincenzo. 2005 to dwa lata przed powstaniem w Rzymie sklepu Bir e Fud, który podobno rozpoczął w stolicy zupełnie nowy styl picia piwa (ale mi teraz przykro, że o niej mieszkając w Rzymie nie wiedziałam...). Browar mieści się Borgorose, małym miasteczku na granicy Lazio i Abruzzo. 

Tani hotel, piwo o smaku cygara. Brakowało zepsutego neona za oknem i klimat byłby jak trzeba. Niestety, zabrakło tego ostatniego. Puściliśmy sobie za to włoską wersję "Mam talent". Może trochę za bardzo creepy, ale cóż było począć.

alkohol 5,5%

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz