fot. Kiriwina |
Zacznijmy od nowej sali w House of Beer, bo to ewenement wart zauważenia. Przede wszystkim można teraz wejść do House of Beer i znaleźć od razu miejsce, o co już od dawna nie było łatwo. Duże stoły zachęcają do większych imprez a drugi bar zwiększa różnorodność, bo w piwnicy na nalewakach mając co innego, niż na górze. Ale to jeszcze nic: najbardziej uderza elegancja-francja, poczekalnia w łazience z lustrem i ławką w stylu kolonialnym oraz wykładzina na podłodze. Tak, wykładzina. W pubie. Cokolwiek kierowało autorem wystroju - podziwiam i trzymam kciuki.
fot. Kiriwina |
Mamuśka akurat prosto z nalewaka. Powiem tak: po Dyniamicie miałam mieszane uczucia (z przewagą pozytywnych) ale w tym przypadku nie mam wątpliwości: to jest dobre piwo. Nie tak słodkie i nie tak korzenne (nie smakuje jak piwo grzane, o nie), wyraźnie dyniowe. Może troszkę mi tych przypraw brakowało, jakaś ostrzejsza, niekoniecznie goździkowa nuta by się przydała. Ale lekka goryczka Naked Mummy jest bardzo przekonująca, jesienna, nie świąteczna. Nie kojarzy się z przechłodzonym grzanym piwem i chociaż jest mniej oryginalna niż Dyniamit, z pewnością znajdzie więcej entuzjastów.
Hej, ja nawet chyba byłem przy tym! Czy się mylę?
OdpowiedzUsuńNie mylisz się :)
Usuń